Gdy chorujemy, najczęściej chcemy wyleczyć się za pomocą kilku pastylek. Jeśli problem powraca, udajemy się do specjalisty od danej części ciała. Nasze fizyczne dolegliwości wciąż zbyt rzadko łączymy z psychiką. Tymczasem ludzki organizm to jedność, w której emocje są ściśle związane z ciałem. Badaniem tych zależności zajmuje się dziedzina nauki zwana psychoimmunologią.
Co dzieje się z naszym organizmem, gdy przeżywamy stresującą sytuację? Za sprawą działania współczulnego układu nerwowego nasze ciało reaguje tak, by przygotować się ucieczki lub walki.
– Kora nadnerczy powiększa się i zaczyna wzmożoną produkcję hormonów – między innymi kortykosteroidów i adrenaliny (nazywanej hormonem strachu). Przyspiesza ona bicie serca, podwyższa ciśnienie, ułatwia i przyspiesza oddychanie, redukuje dopływ krwi do tych organów, które przez pewien czas mogą się bez tego obejść – uzupełnia Renata Borysiak z Centrum Psychologiczno-Terapeutycznego „Tęcza”. Taka reakcja jest bezcenna w sytuacji wymagającej doraźnej mobilizacji. Dzięki niej nasi przodkowie byli w stanie umknąć przed dzikimi zwierzętami, pokonać wrogów i zapewnić przetrwanie gatunkowi.
Stres obniża odporność
Jest jednak jeden problem – ponieważ organizm skupia wszystkie siły na przygotowaniu do walki, „wyłącza” się wówczas jego funkcja immunologiczna, czyli reakcje odpornościowe organizmu. Pod wpływem stresu zanika również grasica, gruczoł odpowiedzialny m.in. za dojrzewanie komórek odpornościowych. Zatem jeśli człowiek jest regularnie narażony na silny stres, zwiększa się jego podatność na choroby: od pospolitych infekcji po nowotwory.
Potwierdziły to badania naukowe i obserwacje kliniczne. Odkryto, że osoba, która doświadczyła silnej traumy – np. wypadku samochodowego – jest bardziej podatna na zakażenia i infekcje jeszcze przez dobę od usunięcia czynnika stresogennego. Szczególnie silne zależności powstają między stresem a chorobami skóry.
Bezstresowe życie?
Na miejscu wydają się zatem dobre rady, które słyszymy tak często: „myśl pozytywnie”, „unikaj stresu”, „żyj bezstresowo”. Dlaczego więc tak trudno nam wprowadzić je w życie, a wręcz pod wpływem podobnych mądrości wpadamy w błędne koło denerwowania się tym, że się denerwujemy? Dzieje się tak dlatego, ponieważ stres jest dla człowieka czymś naturalnym. Lekarze i biolodzy definiują go jako reakcję organizmu na wymagającą sytuację – na każdą zmianę w środowisku zewnętrznym lub wewnętrznym, która wymaga zaadaptowania się do nowych warunków.
I wszystko byłoby w normie, gdybyśmy stresowali się tylko bieżącymi sytuacjami. – Jednak badania wykazały, że dla większości ludzi źródłem stresu jest sytuacja z przeszłości lub taka, która dopiero ma się wydarzyć. A mózg nie odróżnia wyobrażenia od sytuacji prawdziwej. Uruchamia więc mechanizmy stresu, wyhamowując reakcje immunologiczne – mówi Renata Borysiak. Ten mechanizm możemy sobie uzmysłowić, jeśli zamkniemy oczy i wyobrazimy sobie coś do jedzenia, o wyrazistym zapachu i aromacie. Po chwili poczujemy wydzielanie się w naszych ustach śliny.
Co w takim razie powinniśmy robić? Ograniczenie martwienia się przyszłością lub przeszłością z pewnością będzie trudne, lecz nie niemożliwe. Specjaliści radzą też przeważnie, by się wysypiać (co najmniej 7 godzin na dobę – podczas snu organizm się regeneruje), odstawić używki, przestrzegać zbilansowanej diety, wreszcie zadbać o odpowiednią ilość ruchu oraz odpoczynku, poszukać technik relaksacji odpowiednich dla siebie. To wszystko prawda, ale nie cała.
Na kolejnej stronie dowiedz się o osobowości immunologicznie silnej