Nie chodzi w tym wypadku jednak o wino, choć znalazłoby się z nim pewną cechę wspólną. Boyhood – Chłopęcy świat jest dowodem na to, iż arcydzieła podobnie jak wino potrzebują czasu.
W dobie hasła „czas to pieniądz” na wagę złota stają się elementy kultury z angielskim przedrostkiem „slow-„. I tak mamy: slow-food, slow-fashion, slow-culture a teraz być może także slow-movie.
Boyhood był bowiem kręcony przez 12 lat. Jego reżyser i scenarzysta, Richard Linklater, rok w rok robił kilka ujęć tym samym aktorom grającym rodzinę. Nie jest to więc dokument, ale film fabularny.
Projekt ukazuje życie przeciętnej amerykańskiej rodziny i dorastanie głównego bohatera – Masona (Ellar Coltrane). Fabuła nie jest jednolita, przez co czyni dzieło podobne dokumentowi. Podobieństwo wzmaga fakt, iż tło wizualne oraz dźwiękowe jest autentyczne – wszystkie piosenki, rekwizyty czy nawet wygląd bohaterów jest znamienny dla czasów, w których występują.
Film można uznać z jednej strony za eksperyment, a z drugiej za wspaniały i wnikliwy obraz inicjacji. Mimo że posiada scenariusz, pokazuje bohaterów ulegającym upływowi czasu. Nie ma więc tutaj sztuczności w postaci charakteryzacji, czy efektów specjalnych, co zbliża film do gatunku non-fiction.
Film jest już dostępny w kinach. Tymczasem zobaczcie jego zwiastun: