Przyznaję, że byłabym w wielkim kobiecym raju, gdybym mogła stworzyć własne pudełko beGLOSSY. Z chęcią podzieliłabym się z innymi kobietami swoją opinią na temat konkretnych kosmetyków i poleciła te produkty, które uważam za najlepsze. I mogłabym stworzyć mu własną szatę graficzną. Marzenie! :)
Co znalazłoby się w autoryzowanym pudełku beGLOSSY by Marta G.?
1. Maseczka Marty G. – mój ukochany domowej roboty kosmetyk na wszelkie kłopoty z cerą. Trądzik, zaskórniki, zatkane pory, zaczerwienienia i inne niespodzianki nie mają przy niej szans. Maseczka banalnie prosta w przygotowaniu, oparta na powszechnie dostępnych składnikach i tania jak barszcz. Potrzeba do niej bowiem jogurtu naturalnego, sproszkowanej kurkumy i łyżeczki miodu. Mikstura działa cuda! Przetestowałam i zaświadczam, że nie znam szybciej działającej maseczki na trądzik jak ta. Niestety, ma jedną wadę – brudzi (kurkuma jest żółciutka jak kanarek). W moim pudelki beGLOSSY stworzyłabym jej wygodniejszą formę i zamknęła w opakowaniu z pompką.
2. Tusz cudotwórca – ileż ja ich w swoim życiu przetestowałam! I odkryłam cudo polskiej produkcji. Celebrities z rodziny Eveline. Tani, wszędzie dostępny, nie uczula, nie kruszy się, nie rozmazuje. I tworzy FIRANY rzęs! Geniusz w złotej oprawie.
3. Pilomax – moje największe zeszłoroczne włosowe odkrycie. Szampon, odżywka, maska – trio nie do pobicia. Uratowało moje włosy przed totalną zagładą. Dzięki niemu nie musiałam biec do fryzjera i ścinać swoich włosów na krótko (a naprawdę to rozważałam). Rodzina Pilomax cudownie nawilża, wygładza i odżywia włosy. Już po pierwszym użyciu stają się jedwabiście gładkie i sypiące.
4. Oliwka do ciała Marty G. – to już mój drugi autorski kosmetyk w tym gronie. Olejek kokosowy, olejek arganowy i olej macadamia. Trzech olejowych muszkieterów wstrząśniętych i zmieszanych. ;) „Robią” za balsam do ciała, oliwkę do masażu, dodatkową włosową kurację czy kosmetyczny plasterek na bardzo podrażnione dłonie. Cudo zaklęte w naturze. :)
5. Red kisses, czyli szminka topiąca męskie serce w kolorze czerwonym. Nieśmiertelny, kobiecy i najbardziej zmysłowy kosmetyk do makijażu. Latami szukałam swojego odcienia czerwieni. I znalazłam wśród matowych pomadek Golden Rose. Ocień 06 to ta czerwień przy której nie przechodzi się obojętnie!
6. Różany olejek do kąpieli – uwielbiam! Kocham aromat róży, a podczas kąpieli czuję się jak w królewskim ogrodzie pełnym tych kwiatów. Odpoczywam, relaksuję się i czuję jak najprawdziwsza królowa.