Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
Moje wymarzone Walentynki miały miejsce w tym roku. Walentynki pt. Zemsta. Za wszystkie zapomniane urodziny, imieniny, inne rocznice (ślubu, poznania się, pierwszego pocałunku..), Dni Kobiet i Walentynki wysłałam mojemu kochanemu mężowi (złośliwie i z premedytacją) pocztą kwiatową olbrzymi bukiet czerwonych róż. Mina męża (i listonosza wręczającego kwiatki) – bezcenna. Efekt: cała rodzina i jego koledzy (których powiadomiłam „przy okazji” na Facebooku wstawiając zdjęcie z odpowiednim komentarzem) pękali ze śmiechu. Mąż, moralnie upokorzony i zawstydzony, już nigdy nie zapomni o naszych świętach i to ja będę dostawać bukiety czerwonych róż. Przynajmniej taką mam nadzieję. Bo nie chcę za rok robić sequelu „Zemsta2”… ;) A w ramach ekspiacji za grzech zapomnienia, wieczorem Mąż wyszedł do Almy i przyniósł mi kosz słodkości. Łaskawie, zjadłam te słodkości – a dietę zacznę może od jutra ;)