Moje wymarzone tegoroczne Walentynki? Chciałabym je spędzić w…ukochanych męskich ramionach, tak po prostu – ogrzać się w gorących objęciach ukochanego…
Bo wiecie, tak sobie myśle, że Walentynki to swięto miłości, prawda? I to ona ma być w nich najważniejsza – nie ostentacyjne restauracje, błyszczące kreacje czy prezenty, które niby mają być wyrazem uczucia…Może jestem już po prostu za stara, może jeszcze za młoda, ale moje zdanie jest takie, że miłość powinno się okazywać codziennie na wszystkie możliwe sposoby, nie tylko „od święta” i dlatego w moje Walentynki, jak napisałąm na wstępnie, chciałabym znaleźć się (bo ostatnio jestem nieco zagubiona) w ukochanych ramionach…
Jednakże (po chwili namysłu dodam) czasami ponoć dobrze jest wrócić tam, gdzie wszystko się zaczeło, żeby zobaczyć ile się zmieniło, a co zostało takie samo…
My poznaliśmy się w górach, naszej wspólnje miłości, i przy każdej okazji wracamy tam żeby naładować baterie, wyciszyć sie i przypomnieć sobie, co w życiu jest najważniejsze…W górach nawet pomimo śnieżnych zawiei jasno widzimy siebie nawzajem i miłośc w swoich oczach, dlatego – wymarzona randka – zawsze w górach, na szczycie świata…
Pomimo niskich temperatur nam zawsze jest ciepło w swoich ramionach, serca biją nam jak oszalałe i jesteśmy oniesmieleni pięknymi okolicznościami przyrody…i nigdy jeszcze się na górskich randkach nie zawiedliścmy…
A nagroda – Oceanic dla oceanu miłości :()