Czy Wy też marzycie czasem, aby uciec od codziennego życia? Czy też chciałybyście zaszyć się w jakiejś głuszy i udawać że wcale Was nie ma? Ja mam tak co roku w okresie świąt… Pozwólcie, że opowiem Wam o mojej Wielkanocy takiej zwykłej jaką co roku przygotowuję w moim domu.
Dwa, trzy tygodnie przed Wielkanocą krzątam się po domu, sprzątam, myję okna,
robię wiosenny przegląd szafy, wycieram kurze, układam w półkach, robię ogromne pranie a później stoję przy żelazku, żeby mieć w czym chodzić. Gdy dom jest posprzątany, ja zazwyczaj nie mam siły i ochoty na nic i wyglądam jak siódme nieszczęście, dłonie zniszczone, paznokcie połamane, włosy w nieładzie… ah, ale dom czysty że aż lśni!
Do świąt został tydzień, a mi chce się płakać… ale cóż trzeba walczyć! Zajmuję się więc przyozdabianiem mieszkania. Robię pisanki, sadzę hiacynty, ustawiam zajączki, kurki i całą resztę figurek. Mój dom jest już gotowy, tylko ja jakby wypalona, a jeszcze została kuchnia.
Zaczynam od pieczenia ciast, przygotowania mięsa, robię sałatki, przekąski, tak żeby na stole niczego nie brakło. Dzień przed Wielkanocą ledwo stoję na nogach, wzrok mi się mąci ale wszystko musi być przygotowane, w końcu jutro goście.
I już w Wielkanoc od rana gwar, rwetes, śmiechy, pochwały bo dom pięknie przygotowany a potrawy rozpływają się w ustach, tylko na mojej twarzy lekki uśmiech zmęczenia, bo wiem że goście wyjdą późno, a jutro od nowa się pojawią, rodzina męża przyjechała do teściów, więc zajrzą i do nas…
A mogło by być tak pięknie… Wyobraźcie sobie, że przewijamy taśmę i zaczynamy wszystko od początku.
Znów zostało nam dwa tygodnie do świąt. Siedzę przy komputerze, sprawdzam pocztę, przeglądam kobiece portale i trafiam na stronkę www.travelbird.pl Jakież tam oferty, jakie promocje! Szepczę na ucho mężowi, że w tym roku święta spędzimy inaczej… On uśmiecha się i całuje mnie w czoło, kochanie marzę o tym mówi. Idąc za cisem przeglądam ofertę, trafiam na:
http://travelbird.pl/36534/gwiazda-morza-apartamenty-wladyslawowo/
Szybko rezerwuję wyjazd i już snuję marzenia. Dni do świąt mijają szybko, sprzątam domek ale w głowie mam już tylko wyjazd. Dzień przed wyjazdem zaczynamy pakowanie, bierzemy tylko to co jest konieczne w końcu jedziemy tam aby odpocząć. Na miejsce dojeżdżamy w sobotę wieczorem. Zostawiamy rzeczy w pokoju i udajemy się na pierwszy spacer. Jest jeszcze chłodno, ale opatulamy się i za rękę przemierzamy plażę. Jest pusto, cicho, spokojnie. Słuchamy szumu fal, dzieci biegają przed nami ciesząc się przestrzenią. Po spacerze wracamy do pokoju, kładziemy dzieci spać a my siadamy rozkoszując się błogą ciszą. Rano siadamy przy stole, zabraliśmy ze sobą święconkę, dzielimy się jej zawartością, zjadamy śniadano i mamy czas dla siebie. Bez biegania, krzyków, gwaru gości. Tylko to co najważniejsze, nasza mała rodzinka. Spędzamy cały dzień na plaży, robimy sobie piknik. Słonko nieśmiało przebija się zza chmur, dzieciaki są zachwycone nie mniej niż my. W lany poniedziałek dzieci budzą nas wodą, jest wesoło i mokro. Śmiejemy się i wygłupiamy, chyba dawno nie poświęciliśmy tyle czasu naszym Szkrabom w okresie świątecznym… Tego nam było trzeba! Świeże powietrze, poczucie wolności… Ach takie święta Wielkanocy to jest to! Odpoczynek od codziennych spraw przy najbliższych, czas tylko dla siebie, marzenie…