Jak wiadomo w kremach nie ma naszych własnych komórek, nie ma nawet komórek zwierzęcych, jeśli już niby są to komórki roślinne, ale tu też mamy „ale”. Jak żywa komórka ma przeżyć w kremie? Komórek na pewno nie ma, są ewentualnie ekstrakty. Jak te komórki mają przedostać się do głębszych partii skóry, aby się tam dzielić? Jak maja pokonać barierę skóry? Musielibyśmy je sobie wstrzyknąć! Zatem jak widać już samo dostarczenie komórki macierzystej w kremie jest fikcją.
Istotną informacją dla nas jest fakt, że każdy z nas w swoim ciele ma takie komórki. Z upływem czasu jednak ulegają uszkodzeniu i jest ich co raz mniej. Potencjał odnowy regeneracji słabnie. Warto go chronić. Komórki macierzyste uszkadzane są poprzez wolne rodniki i promienie UV. Warto o tym pamiętać!
Można używać kosmetyków tego typu, nie neguję ich działania pielęgnacyjnego, ochronnego, ale bądźmy świadomi- nie dajmy sobie wmówić, że poddajemy się w ten sposób działaniu komórek macierzystych.