Skąd TO się w nas bierze?
Zastanówmy się teraz co może powodować w nas powstawanie emocji. Mogą to być czynniki neuronalne. Zdarza się, że depresja jest wywoływana hormonami. Wtedy ukazują się między innymi emocje związane ze smutkiem, lękiem, poczuciem rozpaczy. Pojawiają się także czynniki sensomotoryczne. Niemowlęta są na nie szczególnie otwarte. Głaskanie, czy kołysanie wywołuje u nich stymulację narządów zmysłowych. Emocje mogą też być wywołane przez czynniki hedonistyczne, czyli na przykład reagowanie na słodki smak. Czekolada niejednemu przyniosła radość…
Ważne są także czynniki motywacyjne. Z tym wiążą się popędy- głód, pragnienie, ale także popęd seksualny. No i w końcu czynniki poznawcze. Nieraz oglądając film potrafimy rozpłakać się jak bobry. To właśnie doświadczenia estetyczne, czyli wzruszające czy śmieszne filmy, powieści, rzeźby, potrafią sprowadzić nas na zupełnie nowe rejony emocjonalne.
Wśród teoretyków jest kilka zupełnie różnych podejść do emocji. Jedni uważają, że mamy ich ograniczoną „bazę”. Inni podkreślają, że w różnych kulturach pojawiają się odmienne emocje. Chociażby w kulturze japońskiej jest emocja zwana amae. Nie ma w naszym języku jej dobrego odpowiednika, a opiera się ona na odczuciu współzależności, takiej symbiozie jaka pojawia się między matką i dzieckiem. Badacze podkreślają także wagę ich kontrolowania, czy możliwości regulacyjne. Myślę jednak, że w codziennym życiu najważniejsze jest, abyśmy po prostu starali się je zrozumieć i poznawać. W końcu teoria bez praktyki nie istnieje.