Właśnie siedzę i zastanawiam się, co porabia pozostałe sześć cudów świata… To tak w nawiązaniu do hasła z bluzy MOSQUITO „Piękna, mądra, skromna”. Żartuję. Ale jeszcze niedawno miałam tyle kompleksów, że wypisanie ich nie zmieściło by się na żadnej bluzie. W końcu pokusiłam się o mały (choć dla mnie przełomowy) eksperyment. Co by było gdybym zaczęła myśleć o sobie w superlatywach? Na początku dziwnie jest mówić do swojego odbicia: „Jesteś ładna i inteligentna”, ale potem naprawdę w to uwierzyłam. I czuję się świetnie! Ale hasło na bluzie jest cudowne, bo zawiera w sobie jeszcze nutkę ironii. Bezbłędnie – cała ja!
„Wszystko co lubię jest zabronione, niemoralne, tuczące”. To hasło brzmi z kolei jak fragment mojego dziennika, który prowadziłam będąc na diecie. I chyba znów zacznę go prowadzić… To hasło wyraża wszystko, co czuje człowiek, który próbuje schudnąć. Pamiętam, jak kiedyś testowałam dietę kopenhaską (już nigdy w życiu!) i pewnego dnia o mało co nie wyrwałam jakiemuś dziecku drożdżówki z ręki – taka byłam głodna! Na diecie zabronione jest nocne podjadanie, ale niby po co w lodówce jest światło? I moje ukochane lody tiramisu… Dlaczego musicie mieć tyle kalorii?
A teraz na poważnie… Ja naprawdę nie jestem dziwna. Ja jestem z edycji limitowanej. Szkoda, że wcześniej nie znałam hasła „I’m a limited edition”. Mogłabym odpowiadać znajomym na ich zarzuty w stylu „Dziwna jesteś”, gdy np. wolałam zostać w akademiku i poczytać, zamiast iść z nimi na clubbing. Dla mnie to było i jest całkiem normalne. Całe szczęście, że dzisiaj „dziwność” nie ma pejoratywnego znaczenia i woli określenie „oryginalność”. I choć wielu osobom zależy na byciu „z edycji limitowanej”, (wyrażają to chociażby strojem), napis „I’m a limited edition” nadaje moim oryginalnym (czytaj: nudnym) zachowaniom wyjątkowego znaczenia.