Najnowszy film Woody’ego Allena z pewnością wymyka się spod piętna charakterystycznego stylu reżysera. Część fanów legendy kina może być więc trochę zaskoczona. Ja sama również byłam. Na szczęście zdecydowanie pozytywnie.
Złośliwi mówią, iż Allen w swojej długiej karierze reżyserskiej kręci cały czas ten sam film. Trudno nie przyznać temu twierdzeniu cienia racji. Wiele dzieł Amerykanina ma ten sam scenariusz: intelektualiści z Nowego Jorku wplątują się w dziwne osobiste sytuacje i rozprawiają na tematy egzystencjalne. W ostatnich latach jednak nowojorski komik zmienił znacznie formę swojej twórczości. Przede wszystkim opuścił ukochane miasto, by kręcić w innych miejscach świata. W ten sposób powstały takie filmy jak: Vicky, Cristina, Barcelona, Poznasz Przystojnego Bruneta, czy O Północy w Paryżu. Mimo to wszystkie z tych dzieł wciąż są naznaczone allenowską manierą. Zdaje się, że bohaterowie z poprzednich filmów reżysera po prostu zmienili narodowość. Aczkolwiek twórca wprowadza też do niektórych z nich odrobinę… magii jak np.w Zakochanych w Rzymie lub wspomnianym wyżej O północy w Paryżu. Jego ostatni film Magia w blasku księżyca podobnie jak ten ostatni cofa się do lat dwudziestych, ale to właściwie jedyna rzecz, która łączy oba tytuły.
Stanley (Colin Firth) jest uznanym w świecie magikiem, a prywatnie zatwardziałym racjonalistą. Nie wierzy on w nic, co ma związek ze światem pozazmysłowym. Jako doskonały specjalista zostaje poproszony przez swojego przyjaciela Howarda (Simon McBurney) o zdemaskowanie dziewczyny, która uważa się za medium.
W tym celu mężczyźni udają się do południowej Francji, gdzie główny bohater ma zamiar także odwiedzić swoją ciotkę. W jej sąsiedztwie mieszka rodzina milionerów, u których zatrzymała się Sophie Baker (Emma Stone), w której dziedzic fortuny jest beznadziejnie zakochany.
Stanley próbuje rozgryźć hochsztaplerkę, ale okazuje się, że nie jest to takie łatwe. Mimo to pewny siebie Anglik z ogromną arogancją i pogardą traktuje wciąż wiarę innych w zjawiska nadprzyrodzone. Z czasem jedna mężczyzna przekona się, że światem naprawdę rządzi niepojęta dla ludzkiego umysłu magia.
Mimo że filmy Allena nierzadko są, co by tu nie mówić, absurdalne i nie trzymające się zasad rzeczywistości, w tym wypadku mamy o czynienia z dość prostą fabułą. Można więc powiedzieć, iż reżyser nakręcił typową komedię romantyczną. Mimo to nie ujmuje to nic w jego dorobku, gdyż z pewnością jest to jeden z najbardziej ujmujących filmów tego gatunku. Nawet jeżeli prezentowane w nim treści zdają się odrobinę banalne, to i tak warto dać się ponieść magii, która wypełnia całe dzieło i epatuje z dużą siłą na widza.