Jak to będzie działać?
„Połykasz pigułkę zawierającą nanocząstki wyznakowane przeciwciałami – to takie cząsteczki, co wykrywają inne cząsteczki,” – wyjaśnia Conrad. „Te nanocząstki zaczynają krążyć po ciele w poszukiwaniu choroby, a ponieważ ich rdzeń jest magnetyczny, można je łatwo przywołać w dowolne miejsce. Jeśli popatrzysz na swój nadgarstek, zobaczysz kilka prześwitujących żył powierzchniowych. Poprzez przyłożenie w to miejsce magnesu będzie można zatrzymać nanocząstki i zapytać, co widziały”.
Google mówi, że badania potrwają jeszcze jakieś 5 – 7 lat, zanim pigułka stanie się dostępna dla ludzi. Jednak kiedy to się stanie, będzie to prawdziwa rewolucja w świecie medycyny zarówno jeśli chodzi o diagnostykę, jak i metody leczenia.
Co to oznacza dla naszej prywatności?
Podczas gdy jedni z niecierpliwością czekają na efekt końcowy tego projektu, inni pytają, co z naszą prywatnością. Dzięki Google Maps firma gromadzi niesamowitą wiedzę na temat tego, kto gdzie bywa, w skali globalnej. Dzięki wyszukiwarce ma dostęp do wszystkich naszych potrzeb i myśli. Google Wallet oznacza informacje na temat rzeczy, które kupujemy, a Gmail i Google+ oznacza, że wiedzą wszystko o naszej pracy i życiu towarzyskim. Czy naprawdę chcemy, by Google wiedziało również co robimy na poziomie komórkowym?
Przeciwnicy tego rodzaju inwigilacji z pewnością stanowczo sprzeciwią się takim praktykom, lecz z drugiej strony, czy nie warto skorzystać z możliwości wczesnego wykrycia choroby i wczesnego leczenia, nawet za cenę swojej prywatności?
Zobacz również: Wczesne wykrycie raka ratuje życie!
Źródło: http://www.sheknows.com/